Naked Basics vs. Makeup Revolution


Witajcie moi drodzy!
Jak zwykle nie pisałam bardzooo długo, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.. Chyba moim postanowieniem na 2016 rok powinno być "bądź koleżanko regularnie na blogu"! 
Mam Wam dużo do opowiedzenia, więc obiecuję poprawę i przyłożę się do LoveOfMadlen.
Dziś słów kilka o cieniach do powiek. W dalszej części posta recenzja paletki Makeup Revolution i jej zestawienie z kultową Naked Basics.



Zostańcie ze mną kilka minutek :)
Miłej lektury!


NAKED BASICS URBAN DECAY to matowych cieni za około 130 zł. Ja swoją paletkę dostałam w prezencie urodzinowym ponad rok temu, więc dokładnej ceny nie znam. Wagowo/objętościowo to 6x1.3g. 

Pisałam o nich posta typu pierwsze wrażenie tutaj




Znalazłam na mailu zamówienie z kosmetykomania.pl z lutego tego roku, kiedy to nabyłam paletkę MAKEUP REVOLUTION ESSENTIAL MATTES  za 18 zł, teraz widzę na stronie, że kosztuje  niespełna 20 zł.  Jest to 12 matowych cieni. Wagowo/objętościowo 14 g.




ZDERZENIE DWÓCH ŚWIATÓW!
Szczerze to nie wiem, czy powinnam w ogóle porównywać tak różne cienie, ale co tam raz się żyje.

Paletka Makeup Revolution jest jakieś 6,5 razy tańsza i ma więcej kolorów do dyspozycji. 
Różnice widać już w samym opakowaniu, które w porównaniu do Naked jest bardzo liche, plastikowe, mocno podatne na zarysowania, ale o dziwo jeszcze się nie połamało. Dodatkowo Makeup Revolution nie ma lusterka (co dla mnie nie jest problemem, ale w obiektywnej recenzji raczej działa na minus).
Dołączony aplikator to jakaś porażka, nie wyobrażam sobie jak można go używać. Jest twardy, wykonany z gąbki, którą nie da się nawet nałożyć cieni już nie wspomnę o ich blendowaniu.



Same cienie ...

Cienie Makeup Revolution są mniej napigmentowane, dają bardziej pudrowy efekt niż Naked Basics. Niby obie paletki składają się w większości z cieni matowych, ale te z Naked wyglądają na oku ładniej satynowo. O ile mamy w miarę dobry pędzel to blendowanie jednymi i drugimi cieniami idzie świetnie, lekką przewagę ma Naked - łatwiej się nimi pracuje, bo mniej się osypują.

Pewnie pomyślicie, że jakoś słabo wypada Makeup Revolution w starciu z legendą Naked, więc teraz Was zaskoczę, bo moim zdaniem do codziennego makijażu za takie pieniądze to sprawdza się świetnie i na prawdę mogę ją polecić z czystym sumieniem. Wiadomo, że w zestawieniu z Naked wypada słabiej, ale w porównaniu ceny do jakości daję jej 6+!
Naked Basics są wspaniałe i na pewno z nich nie zrezygnuję, ale na co dzień szkoda mi ich używać (tak tak jestem nienormalna).




Praktycznie codziennie używam Makeup Revolution i cienie spokojnie utrzymują się cały dzień na oku, nic się nie roluje. Używałam zarówno jednych jak i drugich cieni w połączeniu z bazą pod cienie Essence I love stage, oraz po prostu na samą powiekę i jednakowo świetnie się trzymają! Dla mnie bardziej podoba się efekt na bazie, bo kolory są odrobinę intensywniejsze.


Moje ulubione kolory z Makeup Revolution to jasne beżowe odcienie, które mogę stosować do codziennego dziennego makijażu i jak widać na zdjęciu są już praktycznie zdenkowane 
(od lewej 1, 3, 5 i 12). 




Jeszcze jedno słowo na temat zestawienia kolorystycznego obu paletek:
Naked jest typową klasyczną paletką, którą wykonamy makijaż dzienny jak i wieczorowy w odcieniach brązu
Makeup Revolution daje więcej możliwości eksperymentowania, ale ja się pytam, po czorta ten niebieski tam wsadzili? dla mnie ten kolor jest okropny... i tak właściwie korzystam tylko z połowy tych kolorów.


Jak według Was wypadają te dwie paletki? Które cienie by wygrały na waszej liście zakupowej?
Zachęciłam do zakupu czy raczej wręcz przeciwnie?


Pozdrawiam Madlen!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Love Of Madlen , Blogger